poniedziałek, 10 września 2012

musztarda Dijon i nie lubię poniedziałków

Dziękuję wszystkim miłym za wyjaśnienia w sprawie subjonctif. Wniosek jest taki, że nie do końca wiadomo jak i kiedy czasu używać, co mi właściwie na rękę, bo zawsze można to wytłumaczyć: "yyyyyyyyy.......no właściwie nie zawsze wiadomo kiedy odmieniamy subjonctif a kiedy......yyyyyy....nie odmieniamy" :)
Po weekendzie stałam się słonicą, w piątek zjadłam 3 obiady. Nie pytajcie dlaczego. STAŁO SIĘ i już. Nie chcę o tym nawet myśleć. Ćwiczyć też nie mogę, bo rtęć przecina 37 i jak leki nie zaczną działać to uduszę się w nocy kaszlem. Quel malheur :( Nie podoba mi się to...
Niemniej wzbogaciłam się przez ostatnie dni o nowe tak zwane elementy wyposażenia domowego z motywem francuskim:


Tak, powinien tam być kwiatek w środku. I był...ale przez ostatnie 2 lata puszczał tylko liście, a nie kwiatki, więc wkrótce jego żywot zakończył się w koszu na śmieci. No bez przesady. Kwiat bez kwiatów?!

 Pudełko na kartki pocztowe, listy, drobiazgi bliskie naszemu sercu...






Pojemniki na kawę, herbatę, przyprawy:



coś na koniec lata:


i na kanapkę:)





Nie jadam musztard w ogóle. Nie lubię, czuję ocet i od razu mi twarz wykręca. Wygrałam 6 musztard francuskich, prosto z Dijon - francuskiej stolicy musztardy, szkoda więc było nie spróbować:) Powiem tak - w ogóle nie czułam posmaku octu, tak jak to bywa w musztardach z niższej półki. Natomiast krem dijonnaise (coś pomiędzy majonezem i musztardą) smakował mi bardzo i chyba będę go częściej zapraszać do swojej lodówki.
A jak Wy spędziliście weekend?

3 komentarze:

  1. ale Ty masz mnóstwo tych wszystkich pierdółek :) musztardy - czemu nie, ale nigdy nie byłam jakąś wielką fanką, nawet tych z Dijon. weekend na chillu - w Paryżu był upał, więc siedzieliśmy sobie spokojnie nad rzeką :) dziś leje, rany. jesień.
    wracaj do zdrowia!

    OdpowiedzUsuń
  2. to prawda...chociaz Paryz widzialam tylko przez kilka dni podczas moich wojaży:)

    OdpowiedzUsuń