sobota, 30 czerwca 2012

Po sobocie

Na ognisku dzisiaj byłam. W Powsinie. No fajnie i niefajnie. Jakoś tak obco, za tłoczno, bez klimatu, bez moich znajomych. Naprawdę, dziękuję Tobie bracie za zaproszenie. Coś zabrakło mi jednak z przeszłości, coś z teraźniejszości. Wypiłam piwo na zachętę, pochłonęłam pół paczki chipsów i jakiegoś innego gówna z sezamem na wierzchu + kiełbasa = WIELKA DUPA. No nie powiem, wśród młodych miło było (- 4,5 lat, niestety na moją niekorzyść), zgrani są - to widać, wspólni znajomi, wspólne żarty. Może ja jakoś powinnam zacząć jakiś Kurs Rozpoczynania i Nawiązywania Nowych Znajomości? Nie wiem, nie wiem. Poszłam głownie z zamiarem porozmawiania z bratem, ale jakoś nie było okazji. Tu drzewo nosił, zabawiał towarzystwo, rozpalał ognisko. Nie zawracałam dupy. Zjadłam kiełbasę i poszłam.
Jakoś tak inaczej u mnie było, w rodzinnych stronach. W takiej imprezie nie uczestniczyło 300 osób (no tak to wyglądało w Powsinie, tłumy niesamowite), ale wszystko działo się w małym gronie, w przytulnych raczej miejscach.
Ale była ładna pogoda i pretekst do jedzenia świńskiego żarcia :)

Po drodze zauważyłam Plażę na Wilanowie. No na Boga! Plaża to jest NAD WODĄ moi drodzy, a nie  przy blokowisku, gdzie możesz tylko i wyłącznie smażyć dupę w 35 stopniowym upale. Bo GDZIE tam się schłodzić? ŻENŁA
A dzisiaj jest moje święto i oto co dostałam:
1. brak prądu przez cały dzień
2. lizaka
3. pobudkę przez robotników za oknem o godzinie 5.30 !!!
4. smsa o podwyżce za czynsz od lipca :(
5 spódnicę, którą sama sobie kupiłam, ale teraz zastanawiam się, czy nie oddać w związku z punktem powyższym
Prawda, że miło?

czwartek, 7 czerwca 2012

krótko

NANA się rozkręciła w drugiej części, czytałam z zainteresowaniem tuż po przebudzeniu. Zakończenia nie zdradzę, aczkolwiek barwne i spontaniczne zawroty akcji nam Zola pokazał. Nostalgicznie trochę i kurewsko od czasu do czasu. Wulgarny Paryż, Paryż dziwek, kochanek i niewiernych mężczyzn, szaleńczo zakochanych w niemoralnych standardach, niezwykłych przygodach, umiłowanych w całkowitym oddaniu się i zepsuciu. Czy coś się zmieniło?
Teraz ponownie powracam myślami do Paryża i ukochanej Francji z „Anglikiem w Paryżu”.