sobota, 14 lipca 2012

2 dni w Paryżu

Powtórzyli. W czwartek chyba to było. Dni tak szybko mi lecą, że zapominam o moich planach i postanowieniach. Robotnicy pod moim oknem chyba też zapomnieli, bo zaczęli walić wielkim młotem przed godziną 7!!! No halo!! Rozumiem w dzień tygodnia, ale w sobotę? Litości...
W każdym razie nie o robotnikach dzisiaj, ale o Paryżu i dwóch dniach tam spędzonych, o starciu kultur i francuskich kłamstwach.
2 dni w Paryżu - film oglądałam już kilka razy, uwielbiam te wątki podejrzliwości i muzyki niczym ze Szczęk w momencie powątpiewań Jacka (niesamowity Adam Goldberg w tej roli). I ciekawi mnie to, czy pan Goldberg na co dzień jest taki ponury, bo na takiego wygląda - co oczywiście jest trochę intrygujące i pociągające zarazem, jak jego broda zresztą, Partneruje mu (a może on jej) niezawodna Julie Delpy.
Jack i Marion spędzają 2 dni u rodziny Marion, w związku z tym, że ich relacje uległy ochłodzeniu, próbują w Europie znaleźć kolejną nić porozumienia. Jack poznaje rodziców Marion i jej znajomych - FRANCUZÓW, którzy chyba nie przypadają mu do gustu. A to dlatego, że we Francji wszystko wydaje mu się podejrzliwe i zbyt seksistowskie. Marion, ze swoją wrodzoną wrażliwością i wdzięcznością, próbuje załagodzić sytuację. Julie to dla mnie aktorka wyjątkowa. Wystarczy, że powie słowo po francusku i zrobi dziwną minę, uśmiechnie się - i już jest dla mnie numerem 1. Tak po prostu.
Rozbawia mnie scena ze zdjęciem gołego Jacka, które ogląda cała rodzina - "Vous etes insupportables! Mamaaaaan!" - to Marion reaguje na słowa swojej mamy, która stwierdza, że Jack "ma ładnego fiutka", a potem Jack ogląda dalej zdjęcie z ptaszkiem na tarasie. Trzeba to zobaczyć.
Tak samo jak scena końcowa, w której pokazanych jest dwóch aktorów, którzy próbują sobie wyjaśnić kilka spraw, ale podłożony jest tylko głos Marion. Ona pokazuje całą tą sytuację, opowiada o swoich odczuciach, interpretuje myśli. W odpowiednim momencie pokazane są gesty Marion, jej mimika, twarz Jacka i jego zachowania, i to, jak Marion się śmieje, gdy jej partner chce ją porównać do wiewiórki, która zbiera mężczyzn na zimę.
Filmowi towarzyszy francuska muzyka, francuska miłość, kłamstwa, Albert Delpy i jego królik (le lapin).
Polecam tym, którzy chcą obejrzeć dobrą komedię, są w związku z obcokrajowcem i tym, co lubią brodaczy:)
zdjęcie z film.onet.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz