No i po urlopie. Nie chce mi się dużo pisać z tego powodu, dzisiaj pierwszy dzień w pracy i tylku rzucałam kurwami. Ale założę się, że nie ja jedna po kilkunastu dniach wypoczynku! Dobrze, że chociaż mieszkanie wypucowałam przed spotkaniem. Judi-tylko dlaczego na chodniku w łazience (również wypranym PRZED samym urlopem) jest coś co chyba należy do Twojego małego dziecka, n'est-ce pas? I jak to się stało?! :]
Teraz żyję jeszcze nie w tym świecie, tylko w tamtym - nadmorskim, spokojnym, rodzinnym i relaksującym. Książka w łóżku do 10, kawa z moją ukochaną babcią, serniczek, michałki, słońce, spacer nad morzem z tatą, rybka, wieczorny jogging przy zachodzie słońca, no i nawet Ranczo sobie obejrzałam, śmieszne to, inne, nie w moim guście, ale przecież to urlop - wszystko jest dozwolone, łącznie z goframi!
Po drodze, tu i ówdzie, znalazłam kilka gadżetów z motywami Paryża i Francji.
Na przykład taką sobie torbę:
no fajna, fajna, ale do butów mi nie pasowała (wakacyjnej pamiątki z Poznania):)
Pudełka na kawę, herbatę, co tam kto woli:
i na prezenty!!!
jak patrzę na ten wieszak, to jeść mi się chce...
i coś takiego:
Wszystko to można jeszcze dostać w sklepach: FLO, Home&You i w Empiku i jak widać - w całkiem przystępnej cenie.
A to już mój dzisiejszy powrót do rzeczywistości...zdjęcie jak widać lekko udane, na tapecie Wyborcza - w końcu muszę nadrobić po urlopie. Człowiek nawet nie wie, co w trawie piszczy...
łooo, ale nakupowałaś rzeczy :) super jest ten mały wieszaczek z łukiem triumfalnym. te gadżety bardziej mi się podobają, niż to, co sprzedają w Paryżu...
OdpowiedzUsuń